Site icon Rzecznik Elektromobilności

Śmierdzący problem

Zastanawia mnie, czy ponad sto lat temu zamianie napędu wozu konnego na spalinowy towarzyszył podobny dysonans, jakiego doświadczamy współcześnie. Z jednej strony nasze nawyki podróżowania ograniczają normy emisji spalin, zerowy ślad węglowy, neutralność klimatyczna, a z drugiej strony jesteśmy zmuszani do korzystania z nienaturalnie przerośniętych autek miejskich, które udają coś, czym nie są i nigdy nie będą, czyli rasowymi suwami, czy terenówkami. Gigantycznych rozmiarów wozidełka zajmują coraz więcej powierzchni m.in. parkingowej. Mało tego w trakcie poszukiwania miejsca na postój, pozostawiają śmierdzący ślad węglowy. Dodatkowo, nadmuchiwanie blach do ekologicznych i tanich nie należy. W efekcie nabrzmiałe maluchy zwiększają emisję w procesie produkcji, a także przekładają się na cenę, która dawno przekroczyła 100 tysięcy złotych. W ten sposób poza złą emisją i zatruwaniem mieszkańców aglomeracji, walnie przyczyniają się do wzrostu mediany, która w ostatnim czasie osiągnęła 160 tysięcy. W tym miejscu nasuwa się pytanie – po co? Komu i czemu to służy? Jeżeli faktycznie wpływowym środowiskom zależy na dobru Ziemi i młodego pokolenia, to może warto zrezygnować z uprawiania lobbystycznej polityki – zająć się na serio klimatem i ludźmi. Promować, upowszechniać, funkcjonalne auta miejskie, które zaspokoją indywidualne, dzienne zapotrzebowanie komunikacyjne, będą zajmowały niewiele miejsca na ulicach, parkingach i będą dostępne niezależnie od zasobności portfela. Postęp jest czymś naturalnym, a zarazem nieuniknionym. Nie zawsze jest dobry i zmierza w bezpiecznym dla ludzi kierunku, ale nie wyklucza korekty. Ewolucja powinna spotykać się z aprobatą pod warunkiem, że służy człowiekowi. Wpływa na dobrostan ludzkości – nie wykluczając ekologicznego. Z tego względu zmiana w dziedzinie napędów jest nieunikniona, jednak obecny sposób jej wprowadzania i kolejność ogniw w łańcuchu jest niewłaściwa. Niedoskonałość baterii zasilających pojazdy elektryczne, proces pozyskiwania surowców do ich produkcji, wydajność, a także energia zużywana w całym procesie szkodzą środowisku naturalnemu i człowiekowi. W pierwszej kolejności rujnują przyrodę i cywilizację w krajach, z których pochodzą komponenty do budowy akumulatorów wysokonapięciowych stosowanych w elektrykach. Przeczytałem w jednym z artykułów, że egzystencja rdzennych mieszkańców wyspy Halmahera na Molukach jest zagrożona przez kopalnię niklu, wydobywanego przez Francuzów w ramach planu przekształcenia Indonezji w jednego z głównych producentów baterii do EV na świecie. Kolejnym problemem jest sposób wprowadzania zmian w Europie przez narzucanie typu i sposobu korzystania z samochodu. Mieszkańcy dobrze skomunikowanych miejscowości nie mają podstaw do obaw. Zwyczajnie po 2035 roku sprzedadzą swoje auta spalinowe i przesiądą się na rowery, a zimą do komunikacji publicznej. Głównym bodźcem będzie ekonomia, ponieważ podatek ekologiczny, ubezpieczenie i paliwo będą w cenie uniemożliwiającej utrzymanie własnego samochodu. Zdecydowanie gorzej będzie miała grupa ludzi, dla której tani w utrzymaniu samochód jest źrodłem zarobkowania albo stanowi jedyną możliwość poruszania się. Za kilkanaście lat grozi im wykluczenie ekonomiczne i komunikacyjne. Nie ma wątpliwości, że koszty transformacji europejskiej motoryzacji już ponosimy i to wszyscy bez względu, czy mamy auto, czy nie. Dostawy prowadzone pojazdami elektrycznymi są mniej efektywne i kosztowniejsze aniżeli przewóz towarów ciągnikami siodłowymi napędzanymi nowoczesnymi silnikami na sok z dinozaura. Ograniczone dystanse na jednym ładowaniu baterii i konieczność ładowania przekładają się na cenę frachtu – niekorzystną cenę. Negatywny efekt ekonomiczny dla klienta wzmocnią bezmyślne tworzone w miastach strefy czystego transportu, które wymuszą na dostawcach zakup bądź wynajem elektryków, a to przekłada się na cenę każdego towaru na półce sklepowej. Trudno temu wszystkiemu przyglądać się w milczeniu i dawać ciche przyzwolenie na to, co nas dotyczy – degraduje dobrostan w wymiarze ekologicznym i finansowym.

Exit mobile version