Zmieniamy przyzwyczajenia komunikacyjne na potęgę i coraz częściej i chętniej przesiadamy się na rowery. W wielu przypadkach decydując się na zakup jednośladu wybieramy modele wspomagane elektrycznie. Obserwatorzy rynku prognozują, że rosnące zainteresowanie e-rowerami, stanowi dopiero zapowiedź popularności rozwiązania i szacują, że rynek elektryków do 2026 roku osiągnie poziom sprzedaży sięgający 28 procent. Przy takim tempie wzrostu w ciągu pięciu lat, co trzeci rower na ścieżce będzie z napędem elektrycznym. Bicykle wspomagane prądem, cieszą się wzięciem we wszystkich grupach wiekowych od najmłodszych po tych nieco starszych. W kierowaniu się wyborem nie ma znaczenia teren, w jakim będzie używany jednoślad. Górzysty, czy płaski, nie stanowi dominanty, barierą może być jedynie cena. Nie da się ukryć, że bicykle na baterie są znacząco droższe od tradycyjnych i częściej też padają łupem złodziei. Pomimo to, miłośnicy jednośladowców z ironią przyznają, że do popularyzacji transportu rowerowego walnie przyczyniają się drogowcy. Siermiężność w planowaniu komunikacji miejskiej, jak również rozwiązań, które mają „usprawnić” ruch, przynosi efekty, jak odśnieżanie zimą. Dzięki temu rowerem jest szybciej, wygodniej, jednak nie zawsze bezpieczniej, a to za sprawą specjalistów od ruchu i mentalności zakorzenionej w poprzedniej epoce. Czasy się zmieniają, a drogowcy wciąż na posterunkach, podobnie, jak funkcjonariusze w komisjach w filmie Pasikowskiego „Psy”. Równie istotnym aspektem wyboru e-bike jest ekonomia. Rower elektryczny w zakupie i utrzymani jest nieporównywalnie tańszy aniżeli pojazd mechaniczny np. skuter, czy motocykl. Kolejnym ważnym wymiarem są perspektywy dofinansowania do zakupu e-roweru proponowane przez niektóre miasta. Niekwestionowanym pionierem w dziedzinie wsparcia finansowego do zakupu jest Gdynia. Po sukcesie sytemu dopłat w 2022 roku w budżecie na 2023 rok, miasto zabezpieczyło 200 000 złotych na dofinansowanie do zakupu e-rowerów. Składający wnioski o grant mogą liczyć na 2 500 złotych subwencji. Sukces nadmorskiego projektu powinien nakłonić decydentów z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie do wpisania rowerów elektrycznych w formułę dotacji udzielanych do zakupu samochodów elektrycznych. Przywołane rozwiązanie od lat doskonale sprawdza się we Francji, a dzięki nowelizacji polskiego programu: „Mój elektryk”, dygnitarze mogliby odtrąbić sukces o milionie elektryków na polskich ulicach dzięki rządowym dotacjom. Niekwestionowaną zaletą rowerów na baterie w porównaniu do samochodów jest wystarczająca moc i infrastruktura do ich ładowania. Nie wymagają szybkich ładowarek, specjalnych miejsc ani rozbudowy sieci energetycznych. Ponadto ładowanie kilkunastu jednośladów w tym samym czasie nie grozi wyłączeniem prądu w całej dzielnicy. Pobraną energię, łatwo można rozliczyć, ponieważ zużycie na ładowanie, zarejestruje indywidualny licznik klienta. Obecnie rowery elektryczne są na najlepszej drodze zapewniającej alternatywę dla samochodu, niepunktualnej, brudnej, źle planowanej komunikacji zbiorowej.
Rośnie popularność
