Site icon Rzecznik Elektromobilności

Proste pomysły działają najlepiej

Trik z papieru robi furorę wśród kierowców. Szczególną popularnością cieszy się u posiadaczy aut bateryjnych, którzy elektromobile ładują z ładowarek tzw. publicznych, czyli ogólnodostępnych. Pomysł jest banalnie prosty, a opiera się na kawałku kartki. Elektromobilista podjeżdża do stacji, podłącza auto, a na ekranie pojawia się szacowany czas zakończenia uzupełniania prądu w akumulatorach trakcyjnych. Wówczas przychodzi czas na bohatera z papieru – zegar parkingowy. Wystarczy ustawić na nim godzinę zakończenia ładowania i zostawić za przednią szybą. Dzięki rozwiązaniu z minionej epoki kolejna osoba może od razu zobaczyć, po jakim czasie punkt powinien się zwolnić. Elektryków przybywa, a czasu ubywa. Każdego dnia gdzieś pędzimy, jesteśmy w niedoczasie, zatem pomysł jest cenny na miarę czasów. Rozwiązania cyfrowe informują jedynie o zajętości punktu do ładowania, nie podają informacji, kiedy można się spodziewać zakończenia procesu napełniania ogniw. Wyświetlacze na w stacjach w dobie RODO też nie podają takich szczegółów. Co więcej, żeby sprawdzić status ładowania konkretnego pojazdu, trzeba być jego właścicielem i zalogować się kartą RFID lub przez aplikację. To chroni kierowców przed niepożądanym odłączeniem kabla, ale jednocześnie zamyka dostęp do informacji, która dla innych mogłaby być bardzo pomocna. Oczywiście system można ustawić tak, by blokada kabla zwalniała się automatycznie po zakończeniu ładowania, ale w praktyce mało, który użytkownik z tej opcji korzysta – nie ta kultura, nie ten kraj, w którym większość stanowią szeryfowie. Dawno, dawno temu, próbowano rozwiązać problem cyfrowo. W aplikacji można było wpisywać przewidywany czas zajmowania stacji. Niestety, większość użytkowników nie była zainteresowana dzieleniem się wiedzą. Jedynym efektem było jeszcze więcej szeryfostwa, agresji, kłótni, a nawet rękoczynów. Swoją drogą, coś się dzieje z Narodem niedobrego coraz częściej kierowcy walą się po mordach bez względu na wiek nawet seniorzy potrafią się okładać. Zgłoszenia na policję dotyczące wymiany prawych i lewych sierpowych są już liczone w dziesiątkach tysięcy. I tak, żeby trochę spuścić powietrza z bicepsów wraca do łask zwykły papierowy zegar parkingowy. Czasem nawet z numerem telefonu za szybą, tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś potrzebował pomocy, dojeżdżając do ładowarki dosłownie na ostatnich wyładowaniach akumulatora trakcyjnego. Każdy, kto zdecyduje się ustawić ten niepozorny zegar jest fajny, pokazuje, że myśli nie tylko o sobie, ale też o innych. Dzisiaj to bezcenne i warte każdej ilości złota ze skarbczyka NBP. Budujmy relacje, rozmawiajmy ze sobą, a będzie nam lepiej – wszystkim! Poza tym, proszę zwróćcie uwagę, jak w cyfrowym świecie pełnym aplikacji, prosty, analogowy zegar potrafi działać skuteczniej niż cała chmura danych. Nie zużywa prądu, nie zawiesza się, nie wymaga aktualizacji, a przede wszystkim buduje relacje międzyludzkie! Czasami kawałek kartonu z recyklingu sprawia, że prąd płynie szybciej w kablu do ładowania, a napięcie miedzy nami spada do serdecznego smyrania.

Exit mobile version