Site icon Rzecznik Elektromobilności

O tym się nie pisze

Opłata polisy OC za samochód elektryczny, kwotowo raczej nie odbiega od obowiązkowej składki za auto z napędem tradycyjnym. Oscyluje w granicy 550 złotych. Różnicę widać w przypadku ubezpieczenia AC. Za czteroletniego, bateryjnego Nissana, właściciel, który używa auto do celów prywatnych, dysponuje garażem oraz pełnymi zniżkami za bezszkodową jazdę – zapłaci na rok około 2 000 złotych. Siedemset złotych mniej wyniesie stawka za model Wiosna producenta z Rumuni. Rezygnacja z autocasco pomniejszy składkę odpowiednio do auta o 1 550 złotych i 960 złotych. Jednak w przypadku elektryków oszczędności poczynione na AC są działaniem względnym i obarczonym dużym ryzykiem, szczególnie w przypadku, w którym nieznany sprawca uszkodzi pojazd akumulatorowy i odjedzie bez śladu – naprawa może kosztować krocie, a nawet przekroczyć wartość pojazdu. Za ubezpieczenie w pakiecie czeskiego „i4” kierowca na konto firmy ubezpieczeniowej musi przelać nieco ponad 4 000 złotych, a za popularne modele producentów amerykańskich w granicach 6 000 i mocno ponad 6 000 złotych. Na wysokości stawek coraz częściej mają wpływ nasilające się kradzieże podzespołów z samochodów elektrycznych, a także pożary, szeroko komentowane w przestrzeni publicznej. W obu przypadkach ze względu na poziom zniszczeń, ubezpieczyciel orzeka szkodę całkowitą, a to przekłada się wartość ubezpieczenia. Poza kradzieżą drogich i słabo dostępnych części, a także pożaru na właścicieli czyha rozładowanie baterii w czasie podróży. Ze względu na doskonale rozwiniętą i dostępną sieć ładowania w Polsce, kierowca elektryka powinien zwrócić uwagę na liczbę interwencji lawety, która dowiezie wóz do najbliższej ładowarki – najczęściej w pakiecie zawarta jest jedna bezpłatna interwencja na wypadek niemiłej przygody z prądem. Warto także zabezpieczyć limit kilometrów do najbliższej autoryzowanej stacji na wypadek uszkodzenia pojazdu. Wielu posiadaczy EV ładuje swoje bolidy w domu z wykorzystaniem tzw. wollbox’ów. Prąd zasilający urządzenie pochodzi z sieci albo domowej instalacji PV, warto w tym przypadku ubezpieczyć także urządzenie od skutków przepięcia bądź aroganckiej kradzieży naściennej ładowarki pod nieobecność domowników na terenie nieruchomości. Stacja nie jest ubezpieczana wraz z autem, ale w ramach pakietu obejmującego dom. Być może kilometr przejechany przez elektryka jest tańszy niż pojazdu wprawianego w ruch sokiem z dinozaura, ale komfort podróżowania na pokładzie auta z napędem tradycyjnym jest o wiele większy, nie wspominając o stawce ubezpieczenia, dostępności stacji do tankowania, czasu uzupełniania paliwa i palności. Elektryczna technologia ma jeszcze długą drogę do osiągnięcia rynkowego statusu samochodów spalinowych. Póki co, koniunkturę napędza polityczny dyktat unijny, zakazy, nakazy, normy, co nie ma nic wspólnego z konkurencyjnością i wolnym rynkiem, wyborem dokonanym przez klienta.

Exit mobile version