Site icon Rzecznik Elektromobilności

Na wschodzie bez zmian

W Brazylii można usłyszeć opowieść, że jak uda się zrobić coś dobrego dla społeczeństwa, to Chrystus Zbawiciel w Rio de Janerio klaśnie w dłonie. W Polsce krążą podobne opowieści o rozpoznawalnych posągach np. w Bydgoszczy słynna Łuczniczka wypuści strzałę z łuku, czy przechodzący po linie przez rzekę Brdę dotrze na drugi brzeg. Czasy mrocznego socrealizmu, czyli tzw. „komuny” skończyły się, aczkolwiek zamierzchła mentalność pozostała i wielu przedstawicieli nurtu, doskonale odnajduje się w współczesnej polityce, opowiadając duby smalone. Nie zaskakuje, zatem, że rodzima motoryzacja jest w punkcie, jaki wszyscy znamy. Auta niczym w przywołanym na wstępie okresie ciemnogrodu, montowane są dla koncernów europejskich i w dalszym ciągu sprowadzane z krajów rozwiniętych nie wyłączając Państwa Środka, które zaczyna dominować na Starym Kontynencie. Wybitni, polscy inżynierowie, projektanci, wizjonerzy, którzy stanowili w Polsce Ludowej: „chorą tkankę narodu”, nigdy niedoczekani się realizacji swoich ponadczasowych rozwiązań. Skutki ówczesnych decyzji biura politycznego ponosimy do dzisiaj. Nie mamy ani polskiego samochodu, ani motocykla, skutera – marki, która byłaby rozpoznawalna na całym świecie. Naiwnie wierzyłem, iż powiew zmian w szeroko rozumianym słowa znaczeniu, uruchomi otwartość, pobudzi entuzjazm w stosunku do przeobrażeń zachodzących w dochodowym świecie motoryzacji. Do samochodów napędzanych prądem, wspomaganych przez Al, zmierzających do jazdy całkowicie autonomicznej. Produkowanych i zasilanych energią odnawialną. Jednym słowem wszystkiego co czyni świat motoryzacyjny lepszym, doskonalszym, bezpieczniejszym. Służy człowiekowi, jak nigdy dotąd. W tym wszystkim, pierwszy raz od ponad pół wieku mogliśmy wziąć czynny udział. Oceniając realnie, polskiego elektryka nie zbudujemy nigdy. Jest już za późno i horrendalnie drogo. Za to, mamy jeszcze szansę na tworzenie i sprzedaż rozwiązań do elektryków – azjatyckich elektryków. Dysponujemy niezliczonymi kadrami, niewiarygodnie zdolnych, młodych ludzi, którzy są doskonałymi programistami. Bez trudu mogą tworzyć cuda. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w czasie, w którym nie jest za późno, inicjować, projektować, kooperować, szukać i nawiązywać współpracę, ściągać technologię, wytwórców. Elektryfikacja motoryzacji, to nie tylko produkcja pojazdów. To gigantyczny obszar globalnej gospodarki liczony dzisiaj w miliardach dolarów. To odnawialne źródła energii. Stacje do ładowania. Aplikacje do ich obsługi. Pisanie oprogramowania do zbierania informacji z pojazdów elektrycznych. Przygotowanie modeli finansowych do ich zakupu. Tworzenie rozwiązań do współdzielenia pojazdów zero emisyjnych. Profesjonalna obsługa klienta w zakresie doradztwa i serwisu. Edukacja nie tylko ekologiczna. Praktyczna nauka nowych zawodów. Demontaż wyeksploatowanych baterii i budowa z nich banków energii do zastosowania, jako przewoźnych elektrowni. Stoimy przed niezliczonymi możliwościami nawet takimi, o których zelektryfikowany świat motoryzacji dopiero się dowie. W końcu, to: „potrzeba jest matką wynalazków.” Co stroi zatem na przeszkodzie do eksploatowania? Zdaje się, że polityka, czyli: „sztuka pozbawiania ludzi wpływu na to co ich dotyczy. Popełniania błędów i zamieniania ich na inne.” Warto wyciągnąć wnioski z nieprzyjemnej przeszłości. Mieć świadomość, że z czasem, poniesiemy konsekwencje dbania o interesy tylko wybranych, a nie ogółu. Zdaje się, że historia kolejny raz zamyka koło. Podobnie, jak dzisiaj płacimy za wypaczenia socrealizmu i zaduszenia m.in. polskiej myśli motoryzacyjnej, za jakiś czas, jeszcze bardziej się cofniemy. Staniemy się, wschodnio-europejskim rynkiem wtórnym.

Exit mobile version