Site icon Rzecznik Elektromobilności

Co z akumulatorami?

Od ponad dekady, producenci samochodów elektrycznych utrzymują nas w przekonaniu, że jednym z najskuteczniejszych sposobów pozbywania się akumulatorów trakcyjnych z EV jest budowa magazynów energii. W ten sposób baterie zyskują drugie życie, a co najważniejsze nie szkodzą środowisku naturalnemu i nie wymagają budowy sarkofagów do składowania zużytych zestawów do czasu, w którym rozwiązanie zepnie się finansowo. Jednocześnie temat rodzi pytania o trudną dostępność do akumulatorów wysokonapięciowych pochodzących z elektryków pomimo stale rosnącej ilości zelektryfikowanych pojazdów. Jedynie można przypuszczać, iż problem wywodzi się z faktu, że popularność rozwiązania rośnie od dziesięciu lat, a gwarancja producenta obejmuje około osiem lat eksploatacji, po czym można przeprowadzić regenerację ogniw i przywrócić baterię do drugiego życia. Dopiero po powtórnym zużyciu, sprawne, ale mniej efektywne energetycznie akumulatory można ze sobą łączyć tworząc magazyny do przechowywania prądu np. w czasie nadwyżek w sieci. Wykorzystywać zgromadzoną energię w okresie zwiększonego poboru mocy, przerw technicznych, czy awarii. Z powodzeniem banki prądu można eksploatować m.in. w szpitalach, szkołach, miejscach użyteczności publicznej. Skutecznie sprawdzają się na budowach, czy w miejscach, w których nie ma technicznej możliwości natychmiastowego wpięcia odbiorcy do sieci. Nie zaskakuje zatem, fakt, że tematem na szerszą skalę zainteresował się jeden z Brytyjskich start-upów, którego entuzjazm skutecznie wystudził deficyt zużytych akumulatorów trakcyjnych. Pochodzące z wymiany w autobusach, czy pojazdach dostawczych stanowią przysłowiową kroplę w morzu potrzeb i możliwości. Tym samym można odnieść wrażenie, że słuszny koncept stoi w sprzeczności z interesami producentów i indywidualnych użytkowników elektryków. Wytwórcy akumulatorów wysokonapięciowych robią wszystko, żeby zestawy były efektywne i wydajne w jak najdłuższej perspektywie czasu. Dodatkowo kierowcy oczekują, że póki, co najsłabszy i jednocześnie najdroższy element w samochodzie elektrycznym, czyli zestaw baterii, zapewni spokój na długie lata i przebiegi i nigdy nie będą musieli ponosić kosztów wymiany na nowy. Przy okazji tematu warto zadać pytanie, jaki jest los zestawów pochodzących z tysięcy elektryków, w których na wskutek kolizji została uznana szkoda całkowita i z symbolicznym przebiegiem trafiły na złomowiska. Doświadczenie jednego z brytyjskich start-upów niepokoi na tle doniesień Reuters’a o zainwestowaniu ponad miliarda dolarów w 50 podobnych, które rozwijają technologię magazynów – banków energii. W efekcie magazyny dla prądu pochodzącego m.in. z OZE budowane są z nowych baterii, a nie zużytych. Urzędnicy zaś w pocie czoła, pracują nad tym, jak zmusić właścicieli EV do wymiany zestawu, co osiem, a być może mniej lat.

Exit mobile version